Teksty - Vult Vivere

01 Dziedzic Patologii

02 Czy Istniejesz

03 Narkotyk Pan

04 Ciężko Chorzy

Ojciec pije, matka bije Zawalony, jego świat Brat w więzieniu, siostra w cieniu Wszystko tutaj, jest nie tak

Patrzę na to i czuję: Cierpienie, strach, ból, żal Wszystko to w domu ma: Płacz, brud, krzyk, głód Dziedzic Patologii

Szóstka dzieci, są jak śmieci Niepotrzebni, już od lat Dom rudera, poziom zera Taki świat, gówno wart

Patrzę na to i czuję: Cierpienie, strach, ból, żal Wszystko to w domu ma: Płacz, brud, krzyk, głód Dziedzic Patologii

Nikt nie pomoże, choć śpią na dworze Obojętność, ludzkich serc Mały z rodu, umarł z głodu Teraz mogę, tylko rzec

Patrzę na to i czuję: Cierpienie, strach, ból, żal Wszystko to w domu ma: Płacz, brud, krzyk, głód

Patrzę na to i czuję: Cierpienie, strach, ból, żal Wszystko to w domu ma: Płacz, brud, krzyk, głód Dziedzic Patologii

Powiedz mi, dlaczego Zrobiłeś nam tyle złego? Karasz dobrych, nagradzasz złych Powiedz gdzie sprawiedliwość jest

Nie rozumiem Twego, przesłania chorego Nie rozumiem Twego, przesłania chorego

I dalej zastanawiam się Dlaczego znów zrobiłeś źle Wojny, głód, choroby śmierć Problemy te wciąż nękają mnie

Nie rozumiem Twego, przesłania chorego Nie rozumiem Twego, przesłania chorego

I powiedz mi dlaczego, stworzyłeś tyle złego? I powiedz mi dlaczego, stworzyłeś tyle złego? I powiedz mi dlaczego Stworzyłeś, tyle złego? Mam, nadzieję Że wątpliwości me rozwiejesz

Nie rozumiem Twego, przesłania chorego Nie rozumiem Twego, przesłania chorego Nie rozumiem Twego, przesłania chorego Nie rozumiem Twego, przesłania chorego

Każda zła historia, właśnie tak zaczyna się Gdy ktoś rękę poda, może wciągnąć w bagno Cię Myślisz że to głupie, tak jak Ty się śmiałem Niedługo będę trupem, widzisz czym się stałem?

Nie myślę już o niczym, tylko jedno w głowie mam Nawet gdy ktoś krzyczy, I tak potem w żyłę dam Mówią „to nie boli, spokoju, szczęścia zaznasz tam” Trafiłem do niewoli, ja sługa, narkotyk pan

Ja sługa, narkotyk pan                                    Ja sługa, narkotyk pan

Cały czas, ja tego chcę Nie wiem jak, powstrzymać się Cały czas, ja tego chcę Nie wiem jak, powstrzymać się

Niewolnikiem stałem się Moje ciało więzieniem jest W celi tej zostałem sam Rządzi mną Narkotyk Pan

Nie mam już nikogo, straciłem wszystkich bliskich mi Poddałem się nałogom, policzone są me dni Jedna mała chwila, a zawalił się mój świat To jak zielona mila, Narkotyk – pan i kat 

Miałem własny rozum, a jemu się poddałem Jak rozbitek na morzu, walkę tą przegrałem Gdzie jesteś ma rodzino, czemu odwróciłaś się? Statki ciągle płyną, czy ktoś dostrzeże mnie?

Czy ktoś dostrzeże mnie?                        Czy ktoś dostrzeże mnie?

Cały czas, ja tego chcę Nie wiem jak, powstrzymać się Cały czas, ja tego chcę Nie wiem jak, powstrzymać się

Niewolnikiem stałem się Moje ciało więzieniem jest W celi tej zostałem sam Rządzi mną Narkotyk Pan

Dosyć mam wszystkiego, tracę siłę już Pomóż mi kolego, w rękach trzymam nóż To co nieuchronne, musi w końcu zdarzyć się Poczekaj, nim zapomnę, wiedz, żałuję że

Zacząłem tą historię, że tak łatwo się skusiłem Przechodzę przez dysforię, że życie spierdoliłem Ból nie do zniesienia, czas by skończyć to Życz mi powodzenia, gdy odejdę stąd

 Gdy odejdę stąd                                         Gdy odejdę stąd

Cały czas, ja tego chcę Nie wiem jak, powstrzymać się Cały czas, ja tego chcę Nie wiem jak, powstrzymać się

Niewolnikiem stałem się Moje ciało więzieniem jest W celi tej zostałem sam Rządzi mną Narkotyk Pan

Niewolnikiem stałem się Moje ciało więzieniem jest W celi tej zostałem sam Rządzi mną Narkotyk Pan

Niewolnikiem stałem się Moje ciało więzieniem jest W celi tej zostałem sam Rządzi mną Narkotyk Pan

 

Raz, dwa, trzy, jazda!

Idę miastem, patrzę w prawo Geje idą, swą paradą Zdrowi ludzi tęcze palą Dupą się sra, a oni się w nią walą

Nienawidzę Homo, Homo niewiadomo Nienawidzę Homo, Homo niewiadomo Idę dalej, a tam to „coś” stoi Każdy obok tego przejść się boi

Osobiście, lubiłem Adasia Tylko szkoda że Adaś to teraz Basia Zostań Transwestytą, pod suknią machaj pytą Zostań Transwestytą, pod suknią machaj pytą

Kobiety walczące za rogiem siedzą O swoich prawach, tylko bredzą Feministka – to brzmi znacząco Jej założenia – „Będę sikać na stojąco”

Cudowne feministki, pokazują cycki Cudowne feministki, pokazują cycki

Obracam się, a tam Weganie Ci to dopiero, mają zrytą banie Jedzenie zwierząt, jest złe w ich teorii Ale robi się to już, od prehistorii

Nie jedzą mięsa, wolą liścia kęsa              Nie jedzą mięsa, wolą liścia kęsa

Poszedłbym do Kościoła z rana Lecz jestem Metalem więc czczę Szatana Według Ciebie grzeszę Książę Kolejna kobieta, przez Ciebie zaszła w ciąże

Bardzo mnie to cieszy, że Księciunio mnie rozgrzeszy Bardzo mnie to cieszy, że Księciunio mnie rozgrzeszy

Ludzie Ciężko Chorzy, UnFaced Was chędoży                                                    Ludzie Ciężko Chorzy, UnFaced Was chędoży                                                  Ludzie Ciężko Chorzy, UnFaced Was chędoży                                                  Ludzie Ciężko Chorzy, UnFaced Was chędoży

05 Ślepa Bogini

06 Zostałem Sam

07 Vult Vivere

08 Zaginiony Anioł

Bohater domu, pracował wciąż Kochany ojciec i wierny mąż Żona zdradziła, w sądzie wygrała Dostała forse, dzieci zabrała x2

Sprawiedliwość – moc wyżarta Ciemny Hades pożarł ją Temida ślepa, z szat obdarta Naga i gwałcona wciąż x2

Słychać strzał, ludzi tłum Jeden trup, świadków stu Schwytali go, dostał rok W zawieszeniu, za piękny wzrok x2

Sprawiedliwość – moc wyżarta Ciemny Hades pożarł ją Temida ślepa, z szat obdarta Naga i gwałcona wciąż x2

Palił fajki, dużo ćpał Pieniądze żebrał, na piwo chciał Miał też brata, porządny był Na raka zmarł, on długo żył x2

Sprawiedliwość – moc wyżarta Ciemny Hades pożarł ją Temida ślepa, z szat obdarta Naga i gwałcona wciąż x4

Gwałcona wciąż Gwałcona wciąż Gwałcona wciąż Naga i gwałcona wciąż

Zostałem sam, z milionem ran Skazany na, życie co dnia

Co zrobić mam? Co zrobić mam?            Co zrobić mam? Co zrobić mam?                Co zrobić mam? Co zrobić mam?                Co zrobić mam? Co zrobić mam?

Gdzie ja jestem? – Między niebem, a piekłem Czemu stąd nie ma wyjścia? – Bo nie ma, gdzie wyjść Kim wy jeseście? – Ostatnimi, których widzisz Kim ja jestem? – Męczennikiem

Wciąż słyszę głos, taki mój los Za oknem smok, lata rok w rok

Chodź pomóż mi, chodź pomóż mi        Chodź pomóż mi, chodź pomóż mi    Chodź pomóż mi, chodź pomóż mi    Chodź pomóż mi, chodź pomóż mi

UWAGA! UWAGA! Obiekt 44 wymknął się spod kontroli. Personel przebywający w Bloku B prosimy o szczególną ostrożność. Obiekt stanowi zagrożenie dla siebie i osób z nim przebywających. Jeżeli ktoś nawiąże kontakt z obiektem zostanie natychmiastowo wyeliminowany

Na ścianie krew, wciąż czuję gniew Cholerna złość, mam tego dość

Choć zabij mnie, chodź zabij mnie          Choć zabij mnie, chodź zabij mnie      Choć zabij mnie, chodź zabij mnie      Choć zabij mnie, chodź zabij mnie   

Chodź pomóż mi, chodź pomóż mi      Chodź pomóż mi, chodź pomóż mi    Chodź pomóż mi, chodź pomóż mi    Chodź pomóż mi, chodź pomóż mi

Mors certa, hora incerta                       Nemo Usque ad mortem beatus mansit Quem di diligunt adulescens moritur    Ubi sunt qui ante nos fuerunt        Memento mori                                          Non omnis moria                                      Dance Macabre                                            Vanita vanitatum et omnia vanitas         Vult Vivere

Pamiętam gdy spotkałem Cię Poczułem co to miłość jest Wpadłem w uczucia wir Ty jesteś przeznaczona mi

Wszystko co pierwsze to z Tobą było Kocham Cię bardzo, nic się nie zmieniło Stoję w królestwie przed złotą bramą Wywieszam kartkę – Zaginiony Anioł

Powiedz…

Powiedz, gdzie, gdzie odeszłaś, idę szukać Cię Tylko, o Tobie śnie, jesteś jak anioł, który chroni mnie Powiedz, gdzie, gdzie odeszłaś, idę szukać Cię Wszystko traci sens, mam prośbę, odezwij się

Daj jakiś znak…                                       Choć jeden znak                                        Daj jakiś znak…

Siedzę smutny wśród złotych bram Boli serce, bo zostałem całkiem sam Sens miłości, już mi jest nieznany Dusza rozdarta, jestem pokonany

Byłaś dla mnie ideałem Z Tobą życie spędzić chciałem Stoję w królestwie przed złotą bramą Wywieszam kartkę – Zaginiony Anioł

Powiedz…

Powiedz, gdzie, gdzie odeszłaś, idę szukać Cię Tylko, o Tobie śnie, jesteś jak anioł, który chroni mnie Powiedz, gdzie, gdzie odeszłaś, idę szukać Cię Wszystko traci sens, mam prośbę, odezwij się

Daj jakiś znak…                                       Choć jeden znak                                        Daj jakiś znak…

Podpisałbym pakt z samym Szatanem Żeby choć na chwile, usłyszeć Ciebie, było mi dane Nazajutrz nowy dzień, znów z rana wstanę Lecz leżącej koło mnie, mej miłości nie zastanę

A najgorsze jest to, że Cię widzę, lecz jesteś inną osobą Proszę wróć, ponownie stań się sobą Stoję w królestwie przed złotą bramą Wywieszam kartkę – Zaginiony Anioł

Powiedz…

Powiedz, gdzie, gdzie odeszłaś, idę szukać Cię Tylko, o Tobie śnie, jesteś jak anioł, który chroni mnie x4

Daj jakiś znak…                                       Choć jeden znak                                        Daj jakiś znak…

09 Chryzantemy Złociste

10 Czasami

Zdradziłaś kurwo mnie Pod pociąg się podłożę Ale nie przejedzie mnie Bo kurwa jedzie po innym torze

Chryzantemy złociste W półlitrówce po czystej Stoją na fortepianie I nie podlewa ich kurwa nikt

No to lecimy!

Zdradziłaś kurwo mnie Zrzucę się w morskie fale Ale nie utopię się Bo kurwa pływam doskonale

Chryzantemy złociste W półlitrówce po czystej Stoją na fortepianie I nie podlewa ich kurwa nikt

Zdradziłaś kurwo mnie Skoczę się z wysokości Ale nie połamię się Bo kurwa mam gumowe kości

Chryzantemy złociste W półlitrówce po czystej Stoją na fortepianie I nie podlewa ich kurwa nikt

Chryzantemy złociste W półlitrówce po czystej Stoją na fortepianie I nie podlewa ich kurwa nikt

Chwila konsternacji, czas na przemyślenia Cisza, spokój, opanowanie To co chłopaki? Czwartą najważniejszą zwrotkę spiewamy razem? Raz, dwa, trzy JAZDA

Zdradziłaś kurwo mnie Pistolet sobie kupię Ale nie zastrzelę się Bo kurwa mam cię głęboko w dupie

Chryzantemy złociste W półlitrówce po czystej Stoją na fortepianie I nie podlewa ich kurwa nikt x3

Chryzantemy złociste W półlitrówce po czystej Stoją na fortepianie

I nie podlewa ich kurwa nikt                        I nie podlewa ich kurwa nikt                        I nie podlewa ich kurwa nikt                        I nie podlewa ich kurwa nikt                        I nie podlewa ich kurwa nikt

Cały czas ja chcę, iść do przodu Zawsze coś jest źle, tak bez powodu Muszę stąd już wyjść, z krainy lodu Powiedz gdzie mam iść…?

Choć wszędzie ciemno jest Za oknem pada deszcz Usłyszę ptaków śpiew I ryknę znów jak lew

Choć zbliża burza się A mgła usypia mnie Wyruszę w drogę gdzie Znaków niewiele jest

Chciałbym znów choć raz, być szczęśliwym Poczuć się dziś jak, człowiek prawdziwy Udało mi się wyjść, z krainy lodu Wiem gdzie mam już iść…

Choć często mam już dość Bo ludzie dali w kość To czasem chce się żyć Dla paru pięknych chwil

Choć zostałem całkiem sam Za murem zimnych bram Poczułem słodką woń Bo ktoś mi podał dłoń

Jak łąka wiosną, jak bryza latem Jak las jesienią, jak góry zimą Przez pole boso, fale mnie niosą Liście okryły, zamieć przeżyły

Wszystko zmienia się na przemian Raz jest dobrze, a raz nie Słońce wschodzi i zachodzi Zawsze każdy inny dzień

Czasami jest słońce, czasami jest deszcz Czasami jest mrocznie, czasami jest wiersz Czasami jest miłość, czasami jej brak Czasami jest dobrze, czasami nie tak Czasami od nowa, czasami jak jest Czasami jest słońce, czasami jest deszcz